Pieniądze szczęścia nie dają ale łatwiej płakać nad swoim losem w nowym porsche, a nie w starym golfie. Wiadome jest, że człowiekowi zawsze wszystkiego jest mało. W miarę jedzenia, apetyt rośnie na wszystko. Chcemy mieć to co najlepsze. Jednak zatracając się w pędzie o majątek, sławę zapominamy o przyzwoitym człowieczeństwie.
Fabuła:
Ninie, może pozazdrościć każda kobieta. Bogaty mąż, piękny dom, markowe i modne ciuchy. Zdolny syn, który właśnie dostał na wymarzone studia w Princeton. Niestety jej życie jest tylko idealne na zewnątrz...
Tom, samotnie wychowuje nastoletnią córkę. Jest stolarzem, pracuje całe dnie. Jednak to córka stoi u niego na pierwszym miejscu. Lyla dzięki swoim zdolnościom i determinacji otrzymała stypendium i możliwość nauki w prywatnym liceum. Każdego dnia stara się dopasować do elity bogatych nastolatków, chociaż jej latynoska karnacja jej w tym nie pomaga.
Nina i Tom pewnie by nigdy się nie spotkali ale los, potrafi być przewrotny i krzyżuje ich drogi za sprawą dzieci, przez, których w szkole wybucha skandal.
Wszyscy będą musieli zastanowić się czego pragną od życia i co jest dla nich najważniejsze. I przemyśleć, w którym momencie pogubili się w życiowej gonitwie.
Moja opinia:
Moja mistrzyni powieści obyczajowych powróciła i to w jakim stylu. Moje pierwsze książki autorki ,,Coś pożyczonego", ,,Coś niebieskiego" sprawiły, że musiałam zakupić pozostałe powieści i wszystkie zachwycały, sprawiały, że dorastałam razem z nimi. I nagle została wydana ,,Ten jedyny" i coś się popsuło. Pomyślałam, że skończyły się zachwycające pomysły autorki i przyszedł czas na przeciętność.
I o to jest.
Po dwóch latach wróciła ze swoją najnowszą powieścią ,,Wszystko, czego pragnęliśmy", która jest must read tegorocznych wakacji!
Co mogę Wam powiedzieć, znakomita lektura dla której rzuciłam wszystko i nawet po raz pierwszy czytałam książkę w wersji elektronicznej. Totalnie przepadłam w świecie Niny, Toma i ich nastoletnich dzieci.
Emily Giffin stworzyła historię, która porusza problemy, które dotykają każdego z nas. Pewnie nie raz ktoś zhejtował Was w sieci. Ocenił po wyglądzie i zawartości waszego portfela albo co gorsza wytknął za inny kolor skóry. Pewnie nie raz byliście świadkami wywyższania się albo sami to robicie. Stawiam, że nie jedna kobieta będąca w związku, czuję się, że jest tylko maskotką do pokazania w towarzystwie przez swojego mężczyznę.
To wszystko i wiele innych spraw, porusza autorka. Zmusza do przemyśleń, refleksji i uderzenia się w pierś.
Może i to zwykła i jedna z wielu obyczajówek na literackim rynku ale jaka dojrzała, spójna i uderzająca swoją realnością. Jej wielobarwność oraz wielowątkowość sprawia, że w którymś momencie zaczniemy utożsamiać się z bohaterami. Widzimy, więcej niż tylko czubek swojego nosa.
Jestem zachwycona! Nie mogę się doczekać wersji papierowej, aż zagości na honorowym miejscu na półce.
Polecam!
Aneta
czytamitu.blogspot.com