Aktualności

Rozmowa z Pauliną Jurgą - autorką serii

Rozmowa z Pauliną Jurgą - autorką serii "Matrioszka"

Data dodania: 9.09.2021

Daliśmy się już wciągnąć w porywające perypetie Marty, w niebezpieczny romans z tajemniczym mężczyzną i zgłębiliśmy sekrety rosyjskiej mafii. Wydaje nam się że o świecie Matrioszki wiemy już wszystko, ale kto tak naprawdę za nim stoi? Paulina Jurga, nauczycielka, fanka czekolady i twórczyni serii Matrioszka znalazła dla nas chwilę by udzielić wywiadu.

Poznaliśmy już trzy tomy serii Matrioszka, czas zajrzeć za jej kulisy, a co ważniejsze, poznać autorkę – Paulino, opowiesz nam kilka słów o sobie? 

Jestem uzależnioną od czekolady miłośniczką Converse’ów, mamą dwójki urwisów, a także żoną strażaka i muzyka w jednym ;) Uczę angielskiego w małej, wiejskiej szkole. I ciągle mi się wydaje, że mentalnie utknęłam w wieku osiemnastu lat. 

Oprócz literatury Twoją pasją jest muzyka, pisanie tekstów piosenek – czy obecnie coś tworzysz?

Jeżeli chodzi o muzykę, to wstyd się przyznać, ale już dawno nie miałam gitary w ręce ani nie siadałam przy pianinie. Odkąd przestałam grać w zespole, to muzyka pojawiała się raczej przy okazji świąt lub zabaw z dziećmi. Dawno już też nie tworzyłam muzyki ani nie pisałam tekstów. Zajmowałam się za to tłumaczeniem tekstów piosenek na potrzeby mojej nowej serii. W “Matni” pojawi się też jedna piosenka przetłumaczona wraz z pomocą Larissy, Czeczenki. 

Jesteś nauczycielką w szkole podstawowej, czy Twoi uczniowie wiedzą o sukcesie Matrioszki? Jak oni i też Twoi bliscy reagują na osiągnięcia serii?

Tak, uczniowie wiedzą, że wydałam książki, chociaż bardziej kręci ich to, że w związku z tym założyłam konto na Tiktoku ;) Widzę też, że śledzą mnie w mediach społecznościowych. Mimo wszystko nie czuję żadnej różnicy w zachowaniu i dobrze. Dla nich mam być panią Pauliną, która ma ich nauczyć angielskiego, ale z drugiej strony widzą, że warto dążyć do celu i rozwijać talenty, bo to może zaowocować. I że nawet pochodząc z małej miejscowości można dokonać czegoś wielkiego. Wiem natomiast, że “Matrioszkę” czytają rodzice moich uczniów i moi byli uczniowie, co strasznie mnie cieszy. 

Rodzina bardzo mnie dopinguje. Rodzice, jak to rodzice, są dumni i okazują mi to na każdym kroku. Mąż bardzo mnie wspiera i cieszę się, że pozwala mi realizować moje pasje. Córka jest za mała i chyba nie do końca rozumie, co się dzieje, chociaż głośno wyraża swoje zadowolenie, kiedy widzi moje książki w księgarni. Syn już sam czyta i bardzo mnie rozczulił, jak przyszły moje autorskie egzemplarze, a on wziął jeden i powąchał ;) Sama tak robię. Uwielbiam wąchać nowe książki. Widziałam, że miał ochotę zacząć czytać, ale z wiadomych względów, musi jeszcze trochę poczekać. Za to z zainteresowaniem wczytał się w podziękowania. 

Wielu pisze do szuflady, czy miałaś już wcześniej okazję zaprezentować gdzieś swoje dzieła? Jeśli tak, to co sprawiło, że to właśnie historię Marty pociągnęłaś dalej?

Moją przygodę z pisaniem zaczęłam od tworzenia fanfiku Czarodziejki z księżyca, miałam wtedy jakieś 10 lat. Potem sporadycznie skrobałam do szuflady. po raz pierwszy postanowiłam ,,wyjść ze strefy komfortu” w liceum i wysłałam swoje opowiadanie na konkurs. To był mój pierwszy sukces, bo zdobyłam drugie miejsce. Później pisałam na blogu historię pewnej zwariowanej nastolatki, której perypetie rozrosły się do pięciu tomów. Tę historię zamieściłam też na platformie Wattpad, na której zaczęłam publikować w 2017 roku. Matrioszka była pierwszą książką pisaną ,,na poważnie”, gdzie dużą wagę przywiązałam do planu powieści i researchu. Zdecydowałam się na wysłanie jej do wydawnictwa, ponieważ zaczęli namawiać mnie do tego najbliżsi. 

W każdym razie Matrioszka to Twój oficjalny debiut. Debiut, który uzyskał duże uznanie – jak się czujesz z takim sukcesem- czy to spełnienie marzeń czy dopiero początek dłuższego planu?

Pisanie traktuję jako swoją pasję, która - jak już wspominałam - towarzyszy mi od bardzo dawna. Nie wyobrażam sobie, żebym nagle przestała to robić. Bohaterowie do tego stopnia zawładnęli moim życiem, że często najlepsze sceny czy dialogi wpadają mi do głowy w najmniej spodziewanym momencie. 

Wydanie książki jest na pewno spełnieniem moich marzeń. Który autor nie marzy o tym, żeby trzymać w rękach swoją książkę? Przyznam się szczerze, że nie sądziłam, że Matrioszkę pokocha aż tak wiele osób. Nadal w to nie wierzę. Jest to na pewno bardzo motywujące, bo najlepszą nagrodą dla autora jest zadowolenie czytelnika. 

A jak zaczęła się Twoja fascynacja rosyjską mafią?

Fascynuje nas to, co nieznane i nie do końca zbadane. Prawdę powiedziawszy, nie sądziłam, że aż tak się wkręcę. Kiedy zaczęłam szukać źródeł związanych z rosyjską mafią, na początku szperałam w Internecie, a gdy trafiłam na książkę Wory. Tajemnice rosyjskiej supermafi Galeottiego - przepadłam. Później Agnieszka Lingas-Łoniewska i Ania Tuziak podesłały mi ciekawe filmy na temat bratwy. 

Pisząc Matrioszkę musiałaś zgłębić temat kultury rosyjskiej i prawosławnej, czy był to dla ciebie standardowy research, rozwijanie pasji jak w przypadku tematu mafii, a może masz jakieś wschodnie korzenie?

Nic mi nie wiadomo na temat wschodnich korzeni, ale kto wie ;) W podstawówce uczyłam się rosyjskiego, a potem jeszcze jako trzeci język na studiach. Studiowałam etnolingwistykę, bo ciągnie mnie do różnych kultur. Zresztą moim kolejnym marzeniem jest podróż do Rosji. Jeżeli chodzi o prawosławie i kulturę rosyjską, to nie był to standardowy research. Znów się wciągnęłam, ale zauważyłam, że tak jest ze wszystkim, o czym piszę. Gdy już zacznę czytać źródła, przepadam całkowicie. Ale chyba o to chodzi, jak już coś robić, to nie po łebkach, tylko poświęcając się całkowicie. W końcu w książkach oddaję część siebie. A każdy chce być widziany z jak najlepszej strony, prawda? 

Kobieta w świecie mafii, niebezpieczny romans – brzmi znajomo. Jednak Matrioszka zdaje się być inna od popularnych opowieści z takimi motywami. Jak uważasz, co czyni Twoją książkę wyjątkową?

Jest inna, bo to w zasadzie nie jest typowy romans. Ta miłość bohaterów to moim zdaniem taka otoczka dopełniająca całości. Skupiłam się na pokazaniu świata rosyjskiej mafii, ale tego świata worów, ich zasad - brutalnych, a jednocześnie niezwykle fascynujących, którym członkowie worowskiego mira poddawali się bez zająknięcia. Dodatkowo nakłada się na to tło historyczne - odwieczny konflikt między Czeczenią a Rosją, który niestety przekłada się nad stosunki pomiędzy mafiami. Czy wspominałam, że to szalenie intrygujące ;)?  

Marta to kobieta odważna i zaradna – czy można w niej odnaleźć trochę Pauliny?

Trochę, ale nie za dużo. Marta jest raczej moim przeciwieństwem, jeśli chodzi o charakter. Jest spokojna, a ja jestem typem niecierpliwego choleryka. Jedyne, co mamy wspólne, to gust muzyczny, miłość do siatkówki i przestrzeganie zasad. O tak, ja i Marta jesteśmy służbistkami do bólu. 

Trzy części historii Marty, Nikołaja, Maksa i rosyjskiej bratwy – czy będziemy mieli jeszcze okazję zajrzeć do mafijnego świata?

Mam nadzieję. Przygotowuję teraz serię powiązaną z “Matrioszką”, ale szczegóły pozwolę sobie na razie zachować dla siebie. Mogę zdradzić, że główny bohater pojawia się w “Matni” i odgrywa bardzo znaczącą rolę.  

I ostatnie pytanie… Czy Matrioszka to efekt Twojej wyobraźni, czy masz jakieś powiązania z mafią, o których nie możesz mi powiedzieć? 

Jakbym Ci powiedziała, musiałabym Cię zabić. Także… Sama rozumiesz 😉


Tekst: Izabela Pakos